Po pokonaniu Małego Bełtu z powrotem znalazłem się kontynencie. Stęskniłem się za stałym lądem i zacząłem sobie naiwnie wmawiać, że podczas tej wyprawy już nie stanę na żadnej wyspie. Jak bardzo się myliłem okazało się około 24h później. Wcześniej jednak wyruszyłem na zwiedzanie Półwyspu Jutlandzkiego. Fajnie byłoby pojechać nim aż do Skagen na samym jego końcu, jednak nie miałem czasu nawet by dotrzeć do połowy. Zadowoliłem się jednak obejrzeniem kilku miasteczek oraz wycieczką do jednego z najważniejszych miejsc w historii kraju.
Szybko dojechałem do Vejle z dwukilometrowym mostem przecinającym zatokę. Postój w mieście był niedługi, głównie w celu uzupełnienia zapasów i odpoczynku. Potem pojechałem do Jelling.
Jelling to nieduże miasteczko, które jednak zyskało sławę dzięki znajdujące się w nim kamieniom runicznych upamiętniającym przyjęcie chrztu przez Danię. Jest to też najstarsze miejsce, gdzie pojawia się nazwa kraju. Na jednym z głazów można przeczytać (oczywiście jeśli włada się alfabetem runicznym, ja muszę uwierzyć na słowo) m.in.: ''Król Harald zlecił postawienie tego pomnika dla Gorma, swego ojca, i Tyry, swojej matki – ten Harald, który rządził Danią i całą Nordią i który uczynił Duńczyków chrześcijanami''. Kamienie znajdują się przed kościołem, który stoi na miejscu pierwszej świątyni z X wieku. W tej chwili są one osłonięte wielkimi, szklanymi gablotami, co nie pozwala nawet się im dokładniej przyjrzeć, jednak w ten sposób zostały zabezpieczone po dewastacji.
Pamiątką z czasów powstawania Danii są również dwa wielkie kurhany ziemne, w których prawdopodobnie został pochowany pierwszy król Danii Gorm Stary razem ze swą żoną Tyrą. Po nim kolejnym władcą został Harald Sinozębny zwany Bluetooth.
Dla mnie Jelling był to najdalszym punktem wyprawy. Miałem już za sobą przejechanych prawie 800 km. Po wyjeździe z miasta rozpocząłem drogę powrotną na południe, w kierunku Niemiec. Nie przejechałem jednak daleko, bo już parę kilometrów od Jelling zatrzymałem się nad jeziorem Fårup Sø.